Święta niestety minęły, jednak ich aromat w pewnym sensie pozostał w herbatach skomponowanych na ten okres. Jako pierwszą z nich chciałbym opisać Laponię.
Jest to biała herbata Pai Mu Tan, wzbogacona o ciasteczka o aromacie cytrusowo-biszkoptowym, ze szczyptą wanilii oraz dodatkiem czerwonych ziaren pieprzu. Jak na herbatę aromatyzowaną, które zwykle są niższej jakości - ta ma na prawdę dużą ilość pąków, co jest ogromnym plusem. Dodatkowo, co zauważyłem, wspomnianych w opisie ciasteczek nie potrafię się doszukać w mieszance. A widoczne na zdjęciu poniżej białe kosteczki, są z pewnością kawałkami miąższu jabłka.
Listki pachną genialnie. Przypominają, a nawet ich zapach jest identyczny w porównaniu z biszkoptowym jogurtem. Jest tak zachęcający, że znam osoby, które zdecydowały się na jej zakup, właśnie przez sam zapach.
Herbatę zaparzyłem w szklanym gaiwanie, o pojemności 100 ml, wodą o temperaturze 80 st.C. oraz trzema gramami listków.
Wykonałem trzy parzenia, które trwały kolejno: 2 minutyi10 sekund; 3 minuty; 5 minut.
Pierwsze z nich, widoczne na zdjęciu powyżej, odznaczało się bardzo podobnym smakiem, do aromatu liści, jednak po tym, co wyczułem, spodziewałem się czegoś więcej. Sam smak był słodki, z lekką i przyjemną nutką goryczki w tle.
Czy polecam tę herbatę? -z pewnością! Mogę przyznać, że jeżeli herbata już mi się skończy, z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnych Świąt Bożego Narodzenia, aby znów ją kupić.