24.01.2015

Oriental Dragon

Zima za oknem, zdany pierwszy egzamin podczas tej sesji - czyli idealny czas, na jakąś lepszą herbatę (parzyłem także dzisiaj urodzinową shinchę z 2014 roku). Taką z pewnością jest Oriental Dragon, którą wygrałem w konkursie, o którym wspominałem TUTAJ.


Jej podstawą jest herbata Jasmine Dragon, która pochodzi z prowincji Anhui w Chinach. Ten klasyk, jak sama nazwa wskazuje, aromatyzowany jest kwiatem jaśminu. Jej kształt również jest ciekawy, ponieważ zwinięta jest w malutkie kuleczki. Całość urozmaicona jest różnymi owocami, które rzadziej spotykam w herbatach aromatyzowanych. Wśród nich znajdziemy kiwi, brzoskwinię oraz moje ulubione truskawki. Nie obyło by się także bez kwiatów: jaśminu, który idealnie komponuje się z herbatą, oraz czerwonego chabru.


Herbatę zaparzyłem w czajniczku, używając 9 gram, na około 400 mililitrów. Woda podczas obu parzeń wynosiła około 75-78 stopni C. Pierwsze trwało 2 minuty, kolejne wydłużyłem o minutę.



Zapach suszu, jest bardzo podobny do zapachu naparu. Można powiedzieć o nim, że jest totalnie inny od innych herbat aromatyzowanych. Całość charakteryzuje kwaśność, w połączeniu z aromatem owocowo-kwiatowym. Zapach jest dość ostry i mocny, natomiast smak delikatny. Dwie skrajności - czysty, herbaciany oksymoron.


Ogólnie uważam degustację za bardzo udaną. Herbata bardzo mi smakuje - jednak nie kupił bym jej "kolejny raz", ze względu na oferowaną cenę.

21.01.2015

Tutti Frutti

Ostatnio opisywałem na swoim blogu herbatkę owocowo-ziołową. Dzisiaj przyszedł czas na kolejną - owocową, bez zawartości herbaty. Nazywa się zabawnie, miło i przyjemnie - Tutti Frutti. 


Jak podaje sprzedawca, jest ona mieszanką jabłka z ananasem, połączoną z płatkami pomarańczy, słonecznika, i pączkami róż. A całość uzupełniona jest cytrusowym aromatem. O czym nie wspominają już w opisie, a widoczny jest (jak byk) - dodatek hibiskusa, którego jednak nie znoszę ze względu na jego kwaśny smak. 

I na tym według mnie czar niestety pryska...


Parzenie 4 gramy na 200 mililitrów wody, wrzątkiem przez 5 minut. Napar pachnie identycznie, jak susz - bardzo cytrusowo. Jednak nie jest to naturalny smak cytrynowy, tylko taki, jaki kojarzę z dzieciństwa, z tanimi, gazowanymi oranżadami. Mogę również stwierdzić, że jest gryzący. 

Kolor - widoczny na zdjęciu, charakterystyczny dla hibiskusa, oraz naparów powstałych na jego podstawie. 


Smak naparu jest bardzo kwaśny, przełamany aromatem cytrynowym, o którym wspomniałem  już wcześniej. Z pewnością dodatek cukru lub miodu uczynił by napar o wiele przyjemniejszym.


Najfajniejszą rzeczą tej herbatki, jest jej wygląd - kolorowa, z pięknymi, całymi pączkami róż, które  niesamowicie urzekają. 

Po degustacji Goji z ananasem, oraz Tutti Frutti mogę stwierdzić, że prawdopodobnie napary owocowe lub owocowo-ziołowe nie są dla mnie. Może kiedyś...znajdę coś, co urzeknie mnie na tyle, że zmienię zdanie :) Chociaż muszę przyznać, że w ostatnim czasie, coraz bardziej smakują mi herbaty klasyczne, i to w ich aromacie lubię doszukiwać się smaków owocowych, kwiatowych itp.

15.01.2015

Goji z ananasem

Dzisiaj krótko, zwięźle i na temat pewnego naparu, można powiedzieć owocowo-ziołowego. Mieszankę zakupiłem jakiś czas temu, na wyprzedaży w sklepie internetowym. Nazwa, która mówi sama za siebie: Goji z ananasem. 



Patrząc na jej skład, należy stwierdzić, że jest ona bardzo bogata. Możemy w niej znaleźć wiele ciekawych, a dodatkowo zdumiewających dodatków: jabłuszko, jagody goji, czerwony pieprz, kandyzowany ananas, trawa cytrynowa, liście: eukaliptusa, pokrzywy, jeżyny, płatki bławatka oraz nagietka. Niecodzienny dodatek stanowią cząstki marchewki oraz czerwonego buraka. Całość pachnie przyjemnie, słodko, wyczuwa się bogactwo aromatów.

Mieszankę postanowiłem zaparzyć w papierowym filtrze (ze względu na dość drobne niektóre składniki), 12 gramami na około 600 mililitrów wrzącej wody, przez 5 minut.


Nie znam niestety smaku jagody goji, jednak przygotowany napar smakuje i pachnie cytrusowo, z akcentem marchewki w tle, a także nutką orzeźwienia, płynącą prawdopodobnie z obecności eukaliptusa. Najciekawszą rzeczą okazał się kolor naparu. Jest śliczny, różowy i klarowny. 


Ogromnym plusem tej herbatki owocowo-ziołowej jest to, że nie znajdziemy w niej hibiskusa, który zawsze czyni napar kwaśnym. Ogólnie napar jest w porządku, i nie można się do niczego doczepić. Jednak coś mi w duszy podpowiada, że prawdopodobnie kolejny raz nie zdecyduję się na Goji z ananasem. 

5.01.2015

Masala czaj - मसाला चाय

Za oknem mróz, więc na taki okres bardzo dobrym pomysłem jest jakiś rozgrzewający napój. Przykładem tego może być przygotowana dzisiaj Chai Masala, czyli czarna herbata na mleku, wodzie z przyprawami i dużą ilością cukru trzcinowego. Jest to indyjski sposób na przygotowanie ostrego czaju. Sama masala w języku hindi oznacza przyprawę. Każda indyjska rodzina posiada własny przepis na jej przygotowanie, co jest powodem tego, że nie istnieje jeden, sprecyzowany*. 


Do wykonania czaj masali wykorzystuję: 
  • przyprawę Yogi Tea, w której znajdziemy kardamon, cynamon, goździki, czarny pieprz.
  • mieszanka czarnych herbat o nazwie English Breakfast pochodzących z Kenii, Cejlonu, Indonezji oraz Assamu. 



Przepis: 
Składniki: 
300 ml zimnej wody;
250 ml zimnego, tłustego mleka (np. 3,2%);
2 kopiaste łyżeczki przyprawy;
2 kopiaste łyżeczki czarnej, mocnej herbaty;
cukier trzcinowy.

Wykonanie:
Wodę, mleko wlać do garnka, wsypać przyprawy. Doprowadzić do wrzenia. Kiedy woda z mlekiem zacznie się gotować, należy przykręcić kuchenkę na minimalny ogień i gotować całość pod przykryciem około 10 minut, pilnując, aby nie wykipiało. 
Po 10 minutach wsypać herbatę, gotować jeszcze przez 2 minuty. Po tym czasie zdjąć z ognia, i trzymać jeszcze pod przykryciem przez 3 minuty. Odcedzić do dzbanka, dodać cukier wedle uznania, pamiętając że napój musi być bardzo słodki. Voilà. 




Smak przygotowanego napoju jest przyjemny. Odznacza się ogromną słodyczą, połączoną z ostrością, płynącą z przypraw. Polecam!
____________________

*źródło: pl.wikipedia.org 

4.01.2015

Grudniowa noc

Co prawda, do tytułowej Grudniowej nocy trzeba by czekać kolejne jedenaście miesięcy, jednak myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby zaparzyć ją styczniową nocą. Herbata ta, to ostatnia pozycja herbat świątecznych, o których napiszę tej zimy.


Grudniowa noc, to czarna, chińska herbata, której kompozycję dopełnia obecność jabłka, skórki z pomarańczy, cynamonu oraz migdałów.


Listki pachną bardzo świątecznie. Według mnie, nie można określić, co wysuwa się na pierwszy plan. Każdy aromat jest wyczuwalny - pomarańcza, korzenne przyprawy, i całość jest dopełniona czymś przyjemnie słodkim - być może chodzi o migdały, Ze względu na małą ilość (ponieważ jest to jedynie próbka, którą otrzymałem w sklepie) postanowiłem podzielić całość na trzy mniejsze porcje, po 3.2 grama, aby następnie zaparzyć je w kubku z dużym zaparzaczem.


Do zaparzacza, znajdującego się w kubku o pojemności 300 ml, wsypałem wcześniej wspominaną porcję herbaty. Zalałem je wrzątkiem, i parzyłem 4 minuty pod przykryciem.


W smaku, przy takiej ilości listków jest delikatna, z minimalną goryczką, pomimo, że napar wyszedł dość ciemny. Zdziwiłem się pozytywnie, ponieważ myślałem, że będzie gorzka, a dodatki będą odczuwalne w niewielkim stopniu. Jeżeli ktoś nie lubi czarnych, typowych herbat, ta będzie idealnym wyborem z możliwych. 

3.01.2015

Choinkowa Słodycz

Choinkowa Słodycz to kolejna z propozycji świątecznych herbat oferowanych przez Five o'Clock. Jest to zielona, chińska herbata z dodatkiem czerwonego pieprzu, goździków, czekolady i marcepanowych gwiazdeczek. Ogromny plus, za świąteczne opakowanie - według mnie jest genialne... :) 



Co do marcepanowych gwiazdeczek... to chyba odrobinę za dużo powiedziane. Ponieważ wydaje mi się, że są to jednak cukrowe gwiazdki, a nie marcepanowe, jak określa sprzedawca. Być może są one również aromatyzowane czymś o takim aromacie... ale do marcepanu im daleko. Co nie zmienia faktu, że susz pachnie słodko, mocno marcepanowo i cukrowo. 



Listki zalałem przestudzoną wodą do temperatury 70 st.C. Suszu zwykle używam około 3g na każde 150 mililitrów wody. Tym razem, użyłem na 500-600 ml - 4 łyżeczek. Całość parzyłem niewiele ponad 3 minuty, przelewając cały napar dwukrotnie, aby gwiazdki mogły się w większym stopniu rozpuścić w naparze. 


Pomimo sporej ilości suszu, oraz trzech minut parzenia (wykonałem tylko jedno parzenie), herbacie czegoś brakowało. Po zapachu suszu, można spodziewać się nie wiadomo czego - jednak brakuje tego w gotowej herbacie. Napar jest fajny, jednak pomimo słodyczy, która sprawia wrażenie pocukrowanego naparu, i lekkiego aromatu marcepanu w tle - niczego więcej niestety nie czuję... nawet herbaty... lub przede wszystkim herbaty...