Z pierwszym dniem jesieni, zacząłem tęsknić za latem. Dzisiaj, kiedy pogoda w telefonie pokazuje, że jest 15 stopni, a ja w ogóle nie chciałem wychodzić z ciepłej pościeli, postanowiłem zaparzyć końcówki letnich, aromatyzowanych, zielonych herbat. I pomimo, że smak herbaty zwykle jest zagłuszony przez liczne dodatki, a przede wszystkim aromaty, to czasem lubię pójść na łatwiznę, i zaparzyć coś "smakowego". Jak będzie tym razem?
Pierwsza z nich - z lewej strony - Sencha Topas, to herbata z dodatkiem jeżyny, maliny i czarnej porzeczki.
Druga - z prawej - Lemoniada Iced Tea, to gunpowder z trawą cytrynową, i imbirem. Ciekawi mnie, co oznacza wyciąg z jabłek, oraz zagęszczony sok z grejpfruita... Czy rzeczywiście jest tak jak zostało przedstawione i napisane, czy to ładniejsza nazwa dla pospolitego aromatu...
Parzenie herbat wodą o temperaturze około 80 stopni C, w czasie 2 minut.
Sencha topas dała ciemniejszy napar w porównaniu z lemoniadą, gdyż odznaczała się nawet pomarańczowym, a nawet lekko brunatnym kolorem, kiedy Iced Tea była delikatnie żółta, słomkowa.
Smak senchy, to przede wszystkim malina, której gdzieś w tle akompaniament tworzą nuty owoców leśnych.
Aromatyzowany gunpowder daje wrażenie, że jest to herbata cytrusowa, z nutą ibmiru, który bądź co bądź nie odznacza się charakterystyczną dla niego ostrością. Zastanawia mnie tylko, czy taki miks orzeźwiłby mnie, gdyby był podany na zimno, z kostkami lodu, gdyż na tę chwilę, gdy piję ją na gorąco, to lemoniada dość mocno mnie rozgrzała.
Pomimo finezyjnych opisów, to herbaty wydają mi się bez wyrazu, i mdłe. Także kolorowe i pachnące susze, to nie zawsze dobry wybór, nawet dla osób zaczynających przygodę z herbatą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz