Czasem mate; czasem mate z zieloną herbatą; a dzisiaj mate z herbatą oolong. Połączenie brzmi ciekawie - jednak jak będzie ze smakiem? Zamiast się zastanawiać, lepiej wypróbować... dlatego dzisiaj chciałbym skupić uwagę na herbacie mate na wzmocnienie. Zwykle yerb, czy innych ziół nie nazywam herbatą (jak większość ludzi zorientowana w temacie), jednak w tym przypadku oolonga jest dość sporo, więc decyzja jest powiedzmy uargumentowana. Oprócz mate, chińskiego oolonga, znajdziemy w tej mieszance cząstki truskawek, płatki róży, oraz aromat pigwy. Całość uzupełnia także akcent wanilii. Na uwagę zasługuje również fakt, że yerba ta nie ma w ogóle pyłu, przez co każda bombilla sobie z nią poradzi, a parzenie w zaparzaczu czy sitku również się udaje, co wypróbowałem i w sumie polecam.
Naczynia do zaparzenia będą z pogranicza: kubek do herbaty, i bombilla do yerby. Na 200 mililitrów wody o temperaturze 80 stopni użyję około 2 łyżek suszu.
Po zalaniu suszu gorącą wodą, z kubeczka unosi się fantastyczny aromat, który do yerby pasuje mi idealnie. Owocowy zapach, połączony jest z lekkim podpiekanym herbacianym akcentem, Yerba nie jest wyczuwalna, i kryje się za wszystkim, o czym wspomniałem. Jeżeli chodzi o smak, to jest on delikatnie goryczkowaty, jednak smak owoców łagodzi to uczucie. Yerba jest wyczuwalna, tak jak herbata. Jednak liczne dodatki i aromaty nie oddają w pełni ich smaku. Dzięki temu ta pozycja może być urozmaiceniem codziennego siorbania, ale też pokusą dla osób zrażonych do mate, czy tych, którzy jej jeszcze nie znają, i zastanawiają się czy warto. A warto... Kolejne zalania wypłukują aromaty, dzięki czemu uzyskujemy bardziej klasyczny smak.
Ciekawe jest również to, że dzięki dodatkowi herbaty oolong, susz zwiększa swoją objętość dużo bardziej, niż zwykła mate, przez co lepiej użyć większego naczynia, albo odrobinę mniej mate. Wytrzymała ona kilka zalań, czyli standardowo - tyle, ile wytrzymują mieszanki na bazie mate green z herbaciarni.
Naczynia do zaparzenia będą z pogranicza: kubek do herbaty, i bombilla do yerby. Na 200 mililitrów wody o temperaturze 80 stopni użyję około 2 łyżek suszu.
Po zalaniu suszu gorącą wodą, z kubeczka unosi się fantastyczny aromat, który do yerby pasuje mi idealnie. Owocowy zapach, połączony jest z lekkim podpiekanym herbacianym akcentem, Yerba nie jest wyczuwalna, i kryje się za wszystkim, o czym wspomniałem. Jeżeli chodzi o smak, to jest on delikatnie goryczkowaty, jednak smak owoców łagodzi to uczucie. Yerba jest wyczuwalna, tak jak herbata. Jednak liczne dodatki i aromaty nie oddają w pełni ich smaku. Dzięki temu ta pozycja może być urozmaiceniem codziennego siorbania, ale też pokusą dla osób zrażonych do mate, czy tych, którzy jej jeszcze nie znają, i zastanawiają się czy warto. A warto... Kolejne zalania wypłukują aromaty, dzięki czemu uzyskujemy bardziej klasyczny smak.
Ciekawe jest również to, że dzięki dodatkowi herbaty oolong, susz zwiększa swoją objętość dużo bardziej, niż zwykła mate, przez co lepiej użyć większego naczynia, albo odrobinę mniej mate. Wytrzymała ona kilka zalań, czyli standardowo - tyle, ile wytrzymują mieszanki na bazie mate green z herbaciarni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz