18.08.2016

Matcha Yamecha

Planów na herbaciane recenzje mam sporo, tak samo jak zaczętych już wpisów. Zwykle mówię - wszystko po kolei... jednak czasem wyskoczy coś totalnie "niespodziewanego", na przykład koniec opakowania z Matchą, i otwarcie kolejnej puszki. I to właśnie tej herbacie zostanie poświęcony dzisiejszy wpis. Bardziej ogólne informacje na temat herbaty Matcha zamieściłem w tym wpisie.


Herbata, którą wziąłem dziś na tapet, pochodzi z plantacji w rejonie Fukuoki (Yame). Do jej przygotowania użyłem jak zawsze 100ml wody o temperaturze około 70 stopni, a także 2 chashaku herbacianego proszku. Wcześniej przesianą przez sitko i zalaną wodą Matchę, ubijałem przez 30 sekund.


Po otwarciu puszeczki ukazał mi się proszek, którego kolor był intensywnie zielony i bardzo żywy (niestety zdjęcie nie oddaje w pełni koloru). W zapachu herbata była naprawdę słodka, inna niż te, z którymi miałem do czynienia do tej pory. Słodycz skojarzyła mi się z nutą orzechów (a co mnie zdziwiło najbardziej - z nutą orzechów, podobną do tej, którą znam z dobrych herbat Long Jing).



Po 30 sekundowym ubijaniu napar był gotowy do spożycia. Aromat, który unosił się znad chawanu był nieziemski: słodki, delikatnie warzywny ze słodką nutką (takiego słodkiego popcornu). Jak przystało na japońską Matchę - kolor naparu był również bardzo zielony, a powstała pianka okazała się gęsta, jasnozielona, pokaźnych rozmiarów.



Jeżeli chodzi o smak, to był bardzo delikatny, kremowy, aksamitny. W mgnieniu oka wypełnił całe usta przyjemnym uczuciem, gdyż był umiarkowanie słodki bez cienia goryczy. Również przyjemna była konsystencja wyczuwalnej pianki, która dawała ciekawe doznania, kiedy pozostawała na i w ustach.



Wnioski tym razem są jedne i niezmienne - na Matchy zdecydowanie nie warto oszczędzać. Fakt - wiedziałem o tym wcześniej, ale dopiero spróbowanie lepszej może utwierdzić człowieka w tym przekonaniu. Inwestycja w Matchę to tak naprawdę inwestycja w smak, aromat, kolor naparu i przede wszystkim przepiękną piankę. A teraz... zabezpieczona herbata "idzie" do lodówki, żeby nie uleciało z niej to, co najlepsze.

8 komentarzy:

  1. Potwierdzam! Bardzo dobra matcha, ale akurat mi się kończy... ;)
    "Zabezpieczona herbata idzie do lodówki" - w jaki sposób zabezpieczona? Jakieś specjalne opakowanie? Jestem ciekawa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto się w nią znowu zaopatrzyć :) Chociaż nie powiem - coś mnie ciągnie, żeby próbować innych wersji, innych marek :)

      Hmm... zabezpieczona to może za dużo powiedziane. :) Swego czasu korespondowałem ze sprzedawcą, aby dopytać czy trzeba jakoś szczególnie zabezpieczyć tę herbatę przed włożeniem do lodówki. Otrzymałem wiadomość, że w zupełności wystarczy uszczelka, która jest na pokrywce puszeczki. :) Jednak - żeby czuć się w pełni komfortowo, owinąłem puszeczkę w ręczni papierowy, włożyłem do zwykłego woreczka śniadaniowego, a następnie całość umieściłem w zamykanym woreczku strunowym. :) Może zrobiłem totalną głupotę, i tak naprawdę nic to nie da... ale mam przynajmniej spokojną głowę! :D Pozdrawiam serdecznie! :)

      Usuń
  2. Nawet jeśli byłby mało skuteczny, to ciekawy sposób. Wydaje mi się, że zamykany woreczek ograniczy dostęp ewentualnej wilgoci czy obcych zapachów.
    Ta herbata bardzo mi smakowała, ale tym razem spróbuję czegoś nowego...jeszcze wiele różnych matchy przede mną do spróbowania :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście zastanawiam się nad Matchą firmy Moya. Próbowałaś może? :)

      Usuń
    2. Jeszcze nie! Ale właśnie rozważam jej zakup ;)

      Usuń
    3. Ja też :) Tylko zastanawiam się, czy wziąć tradycyjną czy luksusową :) Ale "tradycyjna" po wyglądzie i opisie wygląda całkiem nieźle - więc chyba na nią padnie wybór :)

      Usuń
  3. Łukaszu, będziesz w Poznaniu na Zaparzaju? Będzie Moya i nawet planują konkurs, więc może nie będziesz musiał płacić ;-). A i wódki byśmy się napili przy okazji!

    Ja tej matchy jeszcze nie miałem okazji próbować, ale chyba muszę uzupełnić swoje zasoby, bo mi się kończą, z resztą narobiłeś ochoty na matchę teraz i chyba nie mam wyjścia :D. To tak jak iść na głodnego do sklepu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak :) Wybieram się na Zaparzaj :) Wódeczki... z matchą? Normalnie tak jak w Cieszynie :D

      A matcha całkiem przyjemna - jak na razie najlepsza, jaką miałem :) Ogólnie - polecam ;)

      Usuń