Jakiś czas temu pisałem o dwóch herbatach Kukicha z dwóch różnych sklepów, które dostałem do wypróbowania od Joli. Do zestawienia dołączy dzisiaj ta sama herbata, przesłana przez Agnieszkę, prowadzącą bloga Mycupofgreentea. Dlatego ten post będzie swego rodzaju aneksem do wcześniejszego wpisu.
Kukicha Kyoto, którą zaparzę dzisiaj, pochodzi oczywiście z Japonii z miasta Uji. Taką wersję można zakupić w herbaciarni (a także sklepie internetowym) Czajownia. Również w tym przypadku susz składa się z gałązek, między którymi znajdziemy nieregularne listki zielonej herbaty. Teraz mogę stwierdzić, że susz pachnie, jak na Kukichę przystało. Znajdziemy w nim nuty roślinne, warzywne i przede wszystkim morski akcent (za co uwielbiam herbaty z Japonii).
Czajownia na swojej stronie poleca, aby 6 gramów suszu zalać 300ml wody o temperaturze 80 stopni. Parzenie powinno trwać 2 minuty. W związku z tym, że wtedy kurczowo trzymałem się zaleceń, także dzisiaj nie zrobię żadnych odstępstw od instrukcji. Poza tym po doświadczeniach z tamtego parzenia, wiem, że takie parametry są dla niej optymalne.
Jak sięgam pamięcią do smaku poprzednich wersji, ta wydaje się w smaku mniej "zielona". Dominują w niej akcenty roślinne, jednak wyczuwalny jest smak podpiekanej słodyczy, z lekkim, goryczkowym akcentem. Jest ona całkiem inna, ale równie interesująca.
Drugie parzenie trwało 3 minuty. Tym razem pojawiła się większa goryczka. Najciekawszy jest jednak bardzo interesujący i przyjemny roślinny posmak, który pojawia się w ustach po chwili od wypicia. Ostatnie parzenie wydłużyłem o półtorej minuty, jednak tym razem smak okazał się już bardzo delikatny. Był to zwiastun końca danej porcji liści. Wydaje mi się, że parząc ją w sposób klasyczny, najlepiej przygotować 2 napary.
Jak sięgam pamięcią do smaku poprzednich wersji, ta wydaje się w smaku mniej "zielona". Dominują w niej akcenty roślinne, jednak wyczuwalny jest smak podpiekanej słodyczy, z lekkim, goryczkowym akcentem. Jest ona całkiem inna, ale równie interesująca.
Drugie parzenie trwało 3 minuty. Tym razem pojawiła się większa goryczka. Najciekawszy jest jednak bardzo interesujący i przyjemny roślinny posmak, który pojawia się w ustach po chwili od wypicia. Ostatnie parzenie wydłużyłem o półtorej minuty, jednak tym razem smak okazał się już bardzo delikatny. Był to zwiastun końca danej porcji liści. Wydaje mi się, że parząc ją w sposób klasyczny, najlepiej przygotować 2 napary.
Wygląda bardzo "apetycznie" ale ceny tych herbatek na stronie Czajownia mnie dobijają :( pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńJest na prawdę smaczna. :) Poza tym gwarantuję, że są warte swoich cen w stu procentach. :)
UsuńCena powinna odzwierciedlać jakość herbaty i tutaj tak jest. Ania, przelicz sobie ile kosztuje 100gram herbaty zapakowanej w saszetki, często te ceny są wyższe, a ludzie kupują herbaty marnej jakości, bo są w ładnym pudełeczku i porcjowane od razu do parzenia. To jest dopiero nieporozumienie...
UsuńDokładnie... ceny "lepszych" ekspresówek są często wyższe od ceny sypanej herbaty wyśmienitej jakości, którą możemy dodatkowo parzyć kilkukrotnie, co tylko potwierdza fakt, że opłaca się kupować je o wiele bardziej. :)
UsuńJa pierwszy raz piłem Kukicha właśnie dzięki Agnieszce, która też poczęstowała mnie próbką. I od tamtej pory wiem, że to herbata dla mnie :) Lubię ten japoński smak.
OdpowiedzUsuńŁukaszu, w takim razie piąteczka! :) Ale fakt... japońskie herbaty mają w sobie to coś - ten charakterystyczny smak, który zachęca i przyciąga... :)
UsuńDobrymi i ciekawymi herbatami trzeba się dzielić z innymi miłośnikami herbaty ;) Cieszę się, że ta Kukicha Wam smakuje. Ja też bardzo ją lubię. Zgadzam się z Łukaszem oraz Marią, że warto zapłacić za nią taką cenę, bo ta herbata jest bardzo dobrej jakości, co przekłada się na doznania, których dostarcza. Pozdrawiam, Agnieszka z bloga mycupofgreentea.
OdpowiedzUsuńDokładnie... jest naprawdę warta swojej ceny (jak wszystkie herbaty z Czajowni, z którymi miałem do czynienia). :) Jeszcze raz dziękuję bardzo za herbatę! :) Pozdrawiam, Łukasz.
UsuńKukicha jest na prawdę świetna, lubię do niej wracać. Z resztą, nie spotkałem się jeszcze z negatywną opinią na jej temat ;-)
OdpowiedzUsuńMasz rację :) A dodatkowo, biorąc pod uwagę fakt, że jest to produkt "uboczny", to życzyłbym wszystkim takich produktów ubocznych... ;)
Usuń