14.03.2016

Mayo: Zielona z kawałkami owoców o smaku opuncji

Jakiś czas temu, robiąc zakupy w SCC, w dziale z herbatami jednego z supermarketów znalazłem takie niepozorne 100g pudełeczko, które pomimo że było zamknięte, wydzielało dość mocny zapach. Fakt - ostatnio jest tak, że silne aromaty odpowiadają mi bardziej w ziołach oraz mieszankach owocowych... Jednak tutaj wspomniany zapach przekonał mnie pewnym skojarzeniem. Znacie zapach i smak soku o smaku kaktusa? Jeżeli odpowiedź jest twierdząca, to możecie z łatwością skojarzyć użyty w przypadku tej herbaty aromat. A że sok ten bardzo lubię, to nie mogłem przejść obojętnie obok tej pozycji. Dodatkowo zachęcił mnie fakt, że czytałem dobre opinie na temat czystych herbat tej firmy. O tej pozycji nie znalazłem w Internetach nawet wzmianki... żadnego opisu, żadnej fotografii. Nawet podana na opakowaniu strona internetowa totalnie milczy na jej temat... 


Pudełeczko jest według mnie przyjemne dla oka. Zielone odcienie, fotografie plantacji, krzewów herbacianych i tytułowej opuncji dodają mu takiej, nazwijmy to "powagi". Poza tym znajdziemy na nim dwa cytaty związane z herbatą. Jeden z nich - samego Mistrza Lu Yu. 



Kiedy otworzyłem opakowanie, buchnął z niego bardzo słodki zapach kaktusa. Gdyby nie fakt, że bardzo go lubię, stwierdziłbym, że jest za mocny - jednak nie w tym przypadku. W składzie tej mieszanki znajdziemy oczywiście zieloną herbatę, podobno 8% kawałków owoców - jednak wydaje mi się, że jest ich mniej... dużo mniej. Całość zwieńcza oczywiście aromat. 


Sposób parzenia jest angielski. Jedna łyżeczka na osobę, woda o temperaturze 85 stopni, a czas od 2 do 3 minut. Spróbuję zaparzyć ją dwukrotnie, chociaż zwykle mieszanki aromatyzowane parzę tylko jeden raz. W związku z tym, że czajniczek ma pojemność ~400ml, użyję dwóch łyżeczek suszu. 


W aromacie nie czuć już tak silnej opuncji. Napar jest klarowny i ma przyjemny, słomkowy kolor. Jeżeli chodzi o smak, to jest w sumie pozytywnym zaskoczeniem. Jeżeli ktoś nie lubi silnych aromatów, może się zniechęcić już na samym wstępie, przed zakupem. Jednak w smaku wyczuwalna jest herbata, a opuncja delikatnie podkreśla i podkręca smak całości. Naprawdę, nie myślałem, że będzie ona tak bardzo w porządku. 


"...o smaku grejpfruta?" myślałem, że opuncji... :)

Drugie parzenie trwało 4 minuty. Było umiarkowanie delikatne, z subtelnie wyczuwalnym aromatem. Minimalna cierpkość, która przy ostudzonym naparze uleciała w eter. Jednak pozytywnym zaskoczeniem jest fakt, że napar ten ma swój smak i można go wypić bez musu. 


Liście po parzeniu okazały się dość sporych rozmiarów. W samym opakowaniu jest niewiele pyłu jak na realia sklepowe. Z przyjemnością sięgnę po kolejne herbaty tej firmy. Myślę, że susze bez dodatków mogą okazać się strzałem w dziesiątkę (oczywiście, jeżeli mówimy o herbatach z supermarketu). 

5 komentarzy:

  1. O tej nie piłam, a opis zachęca. :) Zresztą to, co już od MAYO kupowałam, na prawdę było godne uwagi. Szkoda tylko, że rzadko bywa w sklepach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie chcę zapolować na ich białą herbatę. Naczytałem się, napaliłem, żeby kupić, ale nigdzie jej nie spotkałem... :) A widziałem na Twoim blogu, że liście miała naprawdę imponujące. :)

      Usuń
  2. Ja ich jeszcze nigdzie nie widziałem, co może też być spowodowane tym, że rzadko zaglądam na półki herbaciane w marketach ;) Muszę się następnym razem przyjrzeć. Kiedyś, dawno temu, piłem zieloną herbatę z opuncją, jakiejś znanej marki, i był to napój głównie opuncjowy w smaku. Opuncja ogólnie jest smaczna, dla ludzi przerażonych smakiem zielonej herbaty może być świetną pomocą przy wdrażaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tak samo. W sklepach raczej omijam półki z herbatą, bo kojarzą mi się z kiepską jakością. Ale mam takie zboczenie, że czasami przystanę i zerknę czy przypadkiem nie pojawiło się coś nowego ;-)

      Usuń
    2. Osobiście, tak jak Maciek mam takie zboczenie, że czasem rzucę okiem na takie półeczki. Czasem nawet coś kupię... w większości przypadków jest znośnie (bo nie kupuję "co popadnie, co mi w ręce wpadnie :D"), chociaż i tak męczę to zwykle do końca, starając się wypić=pozbyć tego "cuda" jak najszybciej. :D Muszę pracować nad stanowczością... wyjdzie mi to na dobre ;)
      Pozdrawiam! :)

      Usuń