8.11.2015

Korean Jeoncha

Pierwszy rzut oka na tę herbatę, i przyznam, że nie ma się nad czym zastanawiać - jak dla mnie: japońska. Jednak nic bardziej mylnego... jest to Jeoncha, czyli herbata koreańska, przetwarzana na sposób japoński, co jest efektem tak łudzącego podobieństwa. Ta, pochodzi z wyspy Jeju, czyli miejsca, które zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.


Pomimo łudzącego podobieństwa do herbat japońskich (listki przypominające piękne, charakterystyczne zielone igiełki), to zapach jest już nie ten... obok świeżości i roślinności pojawia się lekko podpiekany akcent. Kiedy ją kupiłem, w zapachu listków dostrzegałem ogromne różnice (w porównaniu z jej japońskimi siostrami), jednak na dzień dzisiejszy, pomimo tego co je różni, bardziej doszukuję się podobieństw.

Herbatę zaparzyłem trzykrotnie, w moim shiboridashi (wykonanym przez czeską ceramik - informacja podana przy opisie produktu... niestety niczego więcej nie udało mi się dowiedzieć). Parzenia trwały kolejno: 1min. 30sek./ 2 minuty/ 3 minuty. Pojemność czajniczka to około 200ml., ale zwykle wody nalewam około 170-180ml., gdyż łatwiej mi się wtedy przelewa napar do czarki (na początku rozlewałem naprawdę dużo). Dodatkowo czarka* ma odrobinę mniejszą pojemność, i taka proporcja wydaje się dla mnie dobrą opcją. Woda miała około 65 stopni Celsjusza, a samych liści użyłem 4,5g.



Pierwsze parzenie, i już na samym wstępie zapach nie daje złudzeń - Jeoncha może być bliźniaczką herbat japońskich tylko z wyglądu. Subtelna różnica, którą mogłem wyczuć w zapachu suchych liści, dominowała nad czarką z naparem. Kolor był głęboko żółty, jednak miałem wrażenie, że chciałby być odrobinę bardziej zielonym. Smak był słodki, z delikatną goryczką, i orzechową nutą, spośród której przeciskała się świeżość i roślinność. Po chwili, miałem wrażenie, że wyczuwalne orzechy zmieniły się w migdały.



W drugim parzeniu orzechowa nuta zrównała się z roślinnością. Smak był delikatniejszy, jednak z większą goryczką. Pozostawiała ona także lekko ściągające uczucie.

Trzecie parzenie dało po sobie znać, że będzie to ostatni napar przygotowany z tej porcji liści. Sam smak był identyczny z tym, jaki pamiętam z trzeciego parzenia herbat japońskich: taka charakterystyczna, i jakby "wypłukana" delikatność i roślinność.


Herbata była ciekawym doświadczeniem, gdyż na początku i końcu upodobniła się do herbat japońskich. Za to jej odmienność była wyczuwalna w samym środku degustacji.

*Czarka, zakupiona do kompletu w Galerii Ceramiki Japońskiej, wykonana w stylu hagi. 

24 komentarze:

  1. Ciekawa herbata, może kiedyś, gdzieś... uda się spróbować. Shiboridashi się zachwycam i oglądam kilka razy fotki, zaraz pewnie jeszcze raz rzucę okiem. Jednak ładne naczynia to spora część uroku herbacianej ceremonii. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze polecam: fajny balans między Chinami a Japonią.
      Dziękuję baaardzo. :) Ale fakt - naczynia odgrywają ogromną rolę. I czasami aż chce się herbaty, żeby ich troszkę poużywać. Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  2. Łukaszu, naprawdę piękne shibo :) urzeczona - zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Jednak nie wiem, czy to przypadłość tego rodzaju naczynka, że tak bardzo trzeba uważać przy przelewaniu naparu, żeby nie porozlewać naokoło? Ale więcej uwagi, i jest w sumie w porządku :)

      Usuń
  3. Podobno Chińczycy wierzą, że im więcej wody leje się na chapan podczas zaparzania herbaty, tym większe dobrodziejstwo, większa pomyślność przychodzi... Więc ja bym się o to rozlewanie dookoła nie martwiła zbytnio ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę... :D Dobrodziejstwo na mnie spływa, a ja jak zwykle nochalem kręcę ;) Ale tak na serio, to tylko dlatego marudzę, bo jakoś chapan do shibo/hohina itd. mi nie bardzo pasuje,,, :( Ale w sumie, połączenie przedmiotów różnych kultur też może okazać się ciekawe - a na dodatek rozwiąże problem mokrego stołu ;)

      Usuń
    2. Czy ja wiem? Shibo i houhin mi pasują do chapana, wszak jeden krąg kulturowy. :) Przyznam, że rzadko rozlewam wodę z shibo, ale pewnie z gaiwanem szło by mi gorzej. Zastanawiam się nad kupnem chapana.

      Usuń
    3. Uwierz, to jest na prawdę fajne naczynko ;) I używa się go na prawdę bardzo dobrze :) Najgorzej się przyzwyczaić do tego ustawienia wieczka, i trzymania tego palcem - jednak kilka parzeń w gaiwanie, i idzie na prawdę łatwo :)

      Usuń
    4. Wybaczcie, że się wtrącę, ale przypadkiem podsłuchałem Wasza rozmowę :P
      Ja na samym początku, jak pierwszy raz zobaczyłem gaiwan, to pomyślałem "nigdy w życiu", jakoś mi się nie spodobał. Ale teraz coraz bardziej dojrzewam do kupna... człowiek nigdy nie wie, co czeka go za kolejnym zakrętem na drodze herbaty :D

      Usuń
    5. To prawda, zawsze trzeba być przygotowanym na ewentualną zmianę poglądów. ;) Do kupna gaiwana się nawet przymierzałam swego czasu, ale wciąż patrzę na to naczyńko dość podejrzliwie (bez dzióbka, jakże to?! :P). Poza tym nie mam już gdzie trzymać ceramiki. :D
      Dla odmiany, shiboridashi mi od razu przypadło do gustu.

      Usuń
    6. Nie do końca bez dzióbka ;) hihihi ;) Niektóre mają dzióbek, i są sprzedawane jako gaiwany ;) Tylko że z perspektywy czasu, kiedy mam "gaiwana z dzióbkiem" oraz shiboridashi (podobno moje pierwsze) zastanawiam się, czy wspomniany gaiwan czasem nie był czymś bardziej zbliżonym do shiboridashi... ;) Jak myślisz - gaiwan czy shibo? ;)

      http://herbaciane-szlaki.blogspot.com/2014/09/japan-shincha-kirisakura-2014.html
      http://herbaciane-szlaki.blogspot.com/2014/10/darjeeling-namring-lotniczy-2014r.html

      Usuń
    7. Na Czajnikowym sprzedają to jako gaiwan z dzióbkiem ;) Samo shiboridashi powstało chyba jako gaiwan z dzióbkiem, podejrzewam, że możemy je traktować jako przedstawicieli jednej rodziny razem ze wszystkimi formami pośrednimi.

      Usuń
    8. Właśnie, bardzo dobre wnioski :) Gdzieś też czytałem, jak ktoś nazwał to shiboridashi z podstawką :) Tak bardzo mi się to określenie spodobało... ;)

      Usuń
    9. Moim zdaniem to shiboridashi (hybrydowe ze spodeczkiem :D), kształt naczyńka się zgadza i ma prążki przy dzióbku. ;) Wyroby chińskie gaiwanopodobne mają przy dzióbku "sitko" z dziurkami zamiast prążków - np. cebei (ma dzióbek i nawet uszko!), podobnie również czajniczki yixing oraz japońskie houhiny. Zresztą kiedyś na blogu przedstawiłam klasyfikację naczyniek do herbaty - http://madtealibrary.blogspot.com/2014/08/houhin.html
      Mój "houhin" też jest cokolwiek dziwny. ;)

      Fakt faktem, że te wszystkie naczyńka służą temu samemu i jakkolwiek je nazwiemy, spełnią swoją rolę. :)

      Usuń
    10. Czyli mogę przyjąć, że "kolekcja" powiększyła się o drugie shiboridashi :D Dodatkowo, sam fakt, że ten gaiwano-shibo jest bardziej tym drugim, może świadczyć fakt, że wykonane zostało w Czechach ;) A tak na prawdę, nasze "shiba" w większości pochodzą z Czech lub z Polski ;) A gaiwany są jednak w większości sprowadzane... ;)

      W sumie, to można powiedzieć, że z tymi naczyniami to oni robią, co chcą :) Fakt - hohin ma różne wersje "odcedzania" naparu... czasem dziurki w naczyniu, czasem w przykrywce, a w moim jest jedna wielka dziura, przy której została zamontowana metalowa siatka... :D Do wyboru do koloru... ;)

      Usuń
  4. Ja też mam zamiar niedługo opisać Jeoncha! :-D Tylko moja mnie trochę rozczarowała, pamiętam z dawnych lat taką, którą poczęstowali mnie sami Koreańczycy i była pyszna - właśnie od tamtej pory szukam w koreańskich herbatach tego orzechowego posmaku, który mnie urzekł. A słowo "jeoncha", to koreański odpowiednik "sencha". Ok, mógłbym pisać i pisać, ale oszczędzę miejsca tutaj, bo potem nie będę miał co napisać u siebie :-P

    OdpowiedzUsuń
  5. A ceramika piękna... co myślisz o osobnym wpisie na temat samej ceramiki?
    Ta Galeria Ceramiki Japońskiej, to gdzie jest? Bo może chodzimy do tej samej? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie, czekam na Twoją recenzję Jeonchy :) A gdzie piłeś tę, która Cię urzekła? Byłeś w Korei, czy w Polsce się udało? ;)

      Właśnie kiedyś o tym myślałem - jednak przydałby się ktoś, kto potrafi robić ładne zdjęcia, żeby wyeksponować piękno ceramiki... a ja niestety nie potrafię zbytnio robić takich zdjęć ;)

      A Galeria Ceramiki Japońskiej, to oczywiście Nagomi :D Tylko że ja niestety nie miałem okazji tak być, i zrobiłem zamówienie przez ich sklep internetowy ;)

      Usuń
    2. Jeszcze nie byłem w Korei (bardzo chcę to zmienić :), ale dużo herbaty wypiłem goszcząc w koreańskich domach w Warszawie, była to Jeoncha i częściej różne Sejaki i inne Dziaki. Zaskoczyło mnie, jak oni swobodnie podchodzą do kwestii parzenia; ilość suszu, wody, czy jej temperatura, to tylko dla nich takie odległe drogowskazy, niekoniecznie warte uwagi ;) A herbata wychodzi dobra.
      Nagomi, no tak, ja właśnie tam byłem. Powiem Ci szczerze, że jeśli miałbyś kiedyś okazję, to warto tam pojechać, zazwyczaj jest się samemu, bo tam się trzeba umówić i możesz swobodnie przechadzać się między półkami z piękną ceramiką. Na żywo wygląda dużo lepiej :D

      Usuń
    3. To trzymam kciuki, żebyś to zmienił :) Ale fakt... sama koreańska Dado jest (jak głosi teoria w Internetach) mniej oficjalna, nie na pokaz itd. ;) I może w tym kryje się cały sens? Porzucić wszystkie (może czasem bezsensowne) teorie na temat herbaty, parametrów - i cieszyć się z wyników - prawdopodobnie za każdym razem innych :)

      Usuń
    4. Dzięki ;)
      Tutaj już ocieramy się o głębsze spostrzeżenia odnośnie sposobu bycia samych Koreańczyków, którzy niby są dokładni jak Japończycy, ale jednak zupełnie nie są ;) Oni powtarzają, że prawdziwy świat nigdy nie jest perfekcyjny i przedkładają emocje i odczucia nad dokładne pomiary. Dlatego ich Dado jest tak odmienne od chińskich czy japońskich ceremonii.

      Usuń
    5. Dzięki bardzo za cenne informacje! :)

      Usuń
  6. Śliczne shibo! Podoba mi się deseń barwny na wieczku oraz delikatny, reliefowy listek.:) A także celowo ukruszona/ścięta wypustka na palec. Wszystko w duchu japońskiej estetyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Ta japońska estetyka... piękno w niedoskonałościach jest na prawdę niesamowite :)

      Usuń