17.11.2015

Lipton: white tea pomegranate

Zdaniem wielu, biała herbata jest tą najcenniejszą, najdroższą... jednak sami wiemy, że takie stwierdzenie nie jest to do końca prawdą. Chcąc zapoznać się z jej smakiem, osoby nie siedzące w temacie, mogą sięgnąć po jej wersję w najbardziej dostępnej formie - herbaty ekspresowej. Jednak czy tak na prawdę, można poznać smak białej herbaty, wyłącznie poprzez zaparzenie i spróbowanie ekspresówki? W dzisiejszym, krótkim poście chciałbym zastanowić się nad tym zagadnieniem.

Pewne jest jedno: świat zmierza ku dobremu. Chodzi mi w tym przypadku o to, że świadomość ludzi się zmienia - także w temacie herbaty. Producenci wiedząc o tym, starają się stwarzać nowe smaki, wykorzystując do tego składniki lepszej jakości. Jednak nie tylko środek jest ważny: samo opakowanie, a także sposób porcjowania herbaty ma dzisiaj wpływ na dokonywany przez konsumentów wybór. To piramidki, to jakieś materiały, przez które możemy zaobserwować susz czy zaparzające się listki... ale dzisiaj nie o tym.


Na warsztat wezmę białą herbatę firmy Lipton, o smaku granatu. Przez torebkę widoczne są bardzo drobniutkie, wręcz zmielone liście herbaty. W tym miejscu chciałem jedynie zaznaczyć, że spotkałem się z herbatami ekspresowymi, o bardziej okazałych liściach, zamkniętych w piramidkach (również firmy Lipton, na przykład tutaj czy tutaj ale nie tylko...).


W przypadku moich "ekspresowych" testów, parzenie wykonuję zwykle takie, jakie proponuje producent, gdyż mam nadzieję, że zna swój produkt na tyle dobrze, aby zaproponować konsumentowi jak najlepsze jego spożytkowanie. W tym przypadku jest to 200ml wody o temperaturze 90 stopni, a także 2 minuty. 

Dodatkowo, na opakowaniu znajdziemy informację, że herbata jest pozbawiona goryczki. No ale jak to? Przecież to herbata biała... taka delikatna, subtelna i w ogóle! Jednak jak dla mnie, coś musi być nie tak, skoro takie zapewnienie znalazło się na pudełku... poza tym, stereotyp "gorzkiej" herbaty, przypisany jest przez wielu ludzi, herbatom zielonym... 

W składzie znajdziemy 85% białej herbaty, 1,4% skórki z granatu, oraz aromat - prostą matematyką otrzymujemy liczbę 13,6%.


Sam napar, i susz po parzeniu pachnie dość specyficznie. I pomimo, że skojarzenia moje względem takich herbat są często dość dziwne, to wydaje mi się, że idealnie oddają to co czuję... wcześniej były jakieś gumy, landrynki, a tym razem jest to taka... owocowa kaszka. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi, to określenie wydaje mi się być strzałem w dziesiątkę. Podobnie jest ze smakiem. Jednak nie powiedziałbym, że nie ma w nim goryczki. Sam smak jest dość płaski, taki bezpłciowy. Przyznam, że osobiście przypomina mi zaparzoną zieloną herbatę, która została zaparzona w zbyt dużej ilości wody. Ale planowałem, że tym razem będzie bez oceniania... dobra - koniec. Tak samo planowałem, że miał być to krótki post... jednak kiedy go piszę, naszła mnie wena. Jest około 3:00 w nocy, i jestem po degustacji tej białej herbaty.


Pomimo, że herbata nie specjalnie mi zasmakowała, pamiętać trzeba, że jest to moja subiektywna opinia, a każdy ma różne gusta. To co jednemu smakuje, drugiemu wcale nie musi. I z pewnością znajdą się osoby, które docenią mieszankę Whitetea pomegranate.



Sam temat ekspresówek chciałbym pociągnąć dalej... Czasem kupuję coś ze względu na ciekawość, czasem ze zdziwienia na sam pomysł, a czasem po prostu dlatego, że słyszałem wśród znajomych dobrą opinię na temat jakiejś herbaty, więc chciałbym to "zbadać" i opisać. Mam jedynie nadzieję, że nie będzie to strasznie nudne, i że wszyscy wezmą tę "serię" z przymrużeniem oka ;) 

5 komentarzy:

  1. Myślę, że warto o ekspresówkach pisać i je oceniać. Pomimo tego, że liczba smakoszy herbaty rośnie, dalej większość (chyba?) kupuje i regularnie pije te "na smyczy". Zresztą, sami herbaciarze nie raz, choćby z ciekawości, kupują ekspresówki, warto więc wiedzieć po co sięgnąć, a po co niekoniecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłoby miło, jeżeli po większość z nich było warto sięgnąć... jednak rozczarowanie jest czasem na prawdę ogromne... Szczególnie, jeżeli 30g herbaty ekspresowej kosztuje około 8zł... a przecież można było trochę dołożyć, i "zainwestować" w coś na prawdę godnego uwagi. :) A herbata "na smyczy" jest najfajniejszym określeniem, jakie słyszałem o ekspresówkach. :D Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  2. Seria o herbatach ekspresowych będzie myślę ciekawym pomysłem. Po pierwsze dlatego, że zwyczajnie wato wiedzieć, co kryją sklepowe półki, a po drugie, żebyśmy pamiętali, że ogromna rzesza ludzi to kupuje i pije i żebyśmy się zanadto nie odkleili od rzeczywistości w tym naszym liściastym świecie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A tak w ogóle, to spodobała mi się czarka z tego wpisu. Możesz powiedzieć, skąd ją masz? chyba, że to tajemnica ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście, jeszcze żadna ekspresówka nie wygrała z liściem ;) I niech tak najlepiej pozostanie :)
      Odnośnie do czarki, jest to pamiątka z pierwszej wizyty w zabrzańskim "Czajniku" u Czajnikowego ;) Była tam taka gablota, w której znajdowały się jakieś czajniczki, czarki, i ta taka samotna, malutka pomiędzy nimi wszystkimi... długo nie musiałem się zastanawiać ;)

      Usuń