11.11.2015

Green Hills: Sencha Pearl

Już jakiś czas temu, około sierpnia bieżącego roku, w Biedronce odbył się Tydzień azjatycki. Zachęcony opiniami, jakie przeczytałem wcześniej na temat niniejszej herbaty, razem z informacją, że herbata pochodzi z Indonezji, spowodowały że postanowiłem ją kupić. Cena także była przystępna - niecałe 4 złote za 20 torebek (32g suszu).




Zastosowałem parzenie, jakie zaleca producent: 200 ml wody o temperaturze 90 stopni, 2 minuty. Ale wróćmy jeszcze do zawartości torebki... w zasadzie piramidki: już przez materiał widoczne są kawałki listków, a nie herbaciany pył. Jednak po przecięciu piramidki, widać, że listki różnią się od tego, co widoczne jest na opakowaniu. Jak już kiedyś wspominałem pod innym postem o tej herbacie, że kiedy widziałem ją na sklepowej półce - listki na zdjęciu przypominały mi chińskiego lung chinga.


Po 2 minutach, otrzymałem napar koloru słomkowo-złocistego. Smak przypominał bardziej chińską senchę, niż japońską... Ale w sumie byłem na to przygotowany, gdyż jest to indonezyjska herbata. Ogólnie wyczuwalne są roślinne nuty, charakterystyczne dla standardowych typów herbat zielonych.


Po zaparzeniu, jak zawsze rozciąłem piramidkę. Widoczne są kawałki połamanych listków, koloru ciemnozielonego, między którymi znajdziemy czasem jakieś patyczki.


Ogólnie, to herbatę mogę z czystym sumieniem polecić... jeżeli szukamy wygody (np. w warunkach polowych), wersji ekspresowej bez dodatków i sztucznych aromatów, a także przystępnej ceny.

Bardzo dobry rezultat dało także parzenie jednej piramidki w wodzie o temperaturze 80 stopni przez 3 minuty. Smak określiłbym jako bardziej płynny, delikatny, aksamitny i przyjemnie roślinno-ziołowy... Morał z tego taki, że czasem warto nawet eksperymentować z ekspresówką.

4 komentarze:

  1. Fajnie, że nawet supermarkety zaczynają przykładać większą wagę do jakości herbaty i coraz łatwiej jest dostać coś "pitnego":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) fajnie, ze nie idą po linii najmniejszego oporu, i nie wpychają w torebki już tylko pyłu. Mam jeszcze kilka pozycji z Biedronki, które wywarły na mnie na prawdę pozytywne wrażenie ;) muszę tylko się zmobilizować i coś o nich w końcu napisać ;)

      Usuń
  2. A to ciekawe... warto zapamiętać, że w warunkach kryzysowych można zawsze znaleźć ratunek w markecie i nie będzie wielkiej tragedii. Miło, że społeczeństwu polepsza się smak na tyle, że producenci bardziej się starają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomimo, że żadnemu herbaciarzowi nie życzę takich warunków kryzysowych, to w ostateczności można w marketach kupić coś bardziej godnego uwagi, na tle innych herbacianych wynalazków, lub produktów "herbacianopodobnych" ;) Jak już wspomniałem w komentarzu wyżej, można znaleźć w sklepach herbaty sypane na prawdę godne uwagi ;) Do tego stopnia, że aż się zdziwiłem: porównanie ceny do ilości i smaku wprost niemożliwe... :)

      Usuń