9.02.2015

Złota Latarnia

Długo czekałem na tę chwilę, jednak zastanawiałem się jakie naczynie będzie odpowiednie, do zaparzenia tej herbaty. Dzisiaj doszedłem do wniosku, że ostatnio kupione, szklane cha hei, ze względu na swój rozmiar - będzie najbardziej odpowiednim. 

Herbatę, którą zaparzyłem dzisiaj, jest Złota Latarnia. W sumie, nazwa ta mówi niewiele. Można się jedynie domyślać, że złoty, może nawiązywać do złotych tipsów wykorzystanych do zawiązania tego małego, herbacianego bukieciku. I jest to słuszny trop, ponieważ można je łatwo znaleźć, gdyż jest ich wiele. 


Złota Latarnia, to porcja herbaty, o wadze około 2,8g, zwinięta w malutki bukiecik. Listki pochodzą z najstarszej chińskiej plantacji Yunnan. Przed zaparzaniem, rozwiązałem widoczny sznureczek, aby pomóc listkom swobodnie się rozwijać. 

Jak już wspomniałem, 2,8 gramowy bukiecik zaparzyłem w szklanym cha hei, 200 ml porcją wrzątku. Całość parzyłem około 5 minut, wykorzystując dodatkowo szklaną przykrywkę pochodzącą z mojego gaiwana. 



Kiedy włożyłem listki do ogrzanego cha hei, wyczułem śliczny, słodki aromat dojrzałych, czarnych winogron. Smak i aromat ten towarzyszył mi również przy degustacji, a także delektowaniu się zapachem gotowego naparu. Kolor wyszedł dość jasny, bursztynowy. Mam jeszcze jeden taki bukiecik, więc następnym razem chciałbym go zaparzyć w odrobinę mniejszej ilości wody, być może 150 ml. 



Co do smaku naparu, tak jak wspomniałem, był mocno winogronowy. Był bardzo bogaty, złożony, słodki. Po chwili odznaczał się lekką, minimalną, chwilową ale przyjemną cierpkością. 



Jeszcze kilka słów o czarce. Jest to czarka, z moich ostatnich zakupów w internetowym sklepie Czajnikowy.pl. Jest ona autorstwa polskiego ceramika-artysty Adama Soboty. W opisie podana była pojemność 170 ml, jednak spokojnie pomieści nawet 200 ml. Jej faktura jest niesamowita. Nie ma typowego szkliwienia, jednak jest delikatnie szorstka, przypominająca (może to głupie porównanie) gipsowy sufit. Ale tak jak mówię, cieszę się z jej zakupu, gdyż jest dla mnie niesamowita.


Druga próba:

Kolejnym razem (01.03.15r.) postanowiłem zaparzyć tę herbatę, używając szklanego gaiwana, o pojemności około 100ml. Uzyskałem tym sposobem trzy smaczne parzenia. Trwały one kolejno:

  • 2 minuty 30 sekund; 
  • 3 minuty; 
  • 4 minuty 15 sekund. 

Pierwsze parzenie dało kolor bursztynowy. W smaku był wyczuwalny winny aromat herbaty. Przy drugim parzeniu, uzyskałem ciemniejszy napar, który miał w sobie mniej wina, za to czułem w nim jakieś prażone nuty. W przeciwieństwie do pierwszego parzenia, w którym gorycz nie występowała, tutaj delikatnie dawała o sobie znać. Jednak nie trwało to długo. Pomimo tego, język i podniebienie miałem jakby delikatnie ścierpnięte.

Porównując to parzenie, z pierwszym, opisanym wyżej, mogę stwierdzić, że drugi sposób bije na łeb i szyję jedno, dłuższe i w większej ilości wody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz