Po wzmożonej pracy podczas dwóch ostatnich miesięcy, które niestety przełożyły się na ilość, a w zasadzie brak jakichkolwiek postów, cieszę się, że znowu wróciłem, przy okazji popijając fajną herbatkę z 2015 roku. Dodam jeszcze, że projekt wymiany, z wyjazdem do Moskwy udał się wyśmienicie, pracę dyplomową też obroniłem kilka dni temu, i mogę nazywać się, albo nie nazywać się licencjatem, czekając na wyniki rekrutacyjne studiów II stopnia... ale nie będę zanudzać. Dodam tylko, że na taką okazję przygotowałem tak zwanego "szampana wśród herbat" - Darjeeling FF Chongtong Organic.
Herbata ta pochodzi z plantacji Chongtong, której został przyznany status 'organic'. Znajduje się ona 20 km od miasta Darjeeling.
Listki są jasne, zielone i bardzo bardzo świeże, co widać, i czuć. Pachną one delikatnie, właśnie świeżo i rześko. Akcent muszkatelowy, o którym wspomina sprzedawca, rzeczywiście delikatnie daje o sobie znać.
Parzenie herbaty w szklanym gaiwanie, o pojemności 100 mililitrów, woda miała około 95 st. C., 1g herbaty, a także czas - 2 i pół minuty.
Po przelaniu gotowego naparu do czarki, napar okazał się jasny, koloru słomkowego. Był bardzo aromatyczny, a zapach był identyczny, jak przy włożeniu liści do ogrzanego gaiwana - delikatny, lekko jakby słony. Absolutnie nie odczuwało się tego podczas degustacji. Smak był świeży, z wyczuwalnym w sposób umiarkowany ziołowym akcentem. Gorycz była dość słaba, jednak na tyle wyczuwalna, że dawała o sobie znać.
Czy polecam tę herbatę? - oczywiście, jak każdą darjeeling, z pierwszego zbioru, gdyż czas, proporcje i temperaturę można zawsze dobrać w taki sposób, aby nam zasmakowała. Trzeba jedynie wiele, wielu eksperymentów.
Dodatkowo, chciałem pokazać kilka zdjęć, które zrobiłem podczas czerwcowego pobytu w Moskwie :)
|
Sobór Wasyla Błogosławionego na Placu Czerwonym |
Więcej zdjęć po rozwinięciu :)
- Uniwersytet Moskiewski im. M. W. Łomonosowa
- Plac Czerwony, Kreml i okolice
|
Pomnik Minina i Pożarskiego |
|
Mauzoleum Lenina |
|
Największa na świecie armata - Car puszka |
|
Największy na świecie dzwon - Car kołokoł, który nigdy nie zadzwonił... |
- Wycieczka śladami Mistrza i Małgorzaty Michaiła Bułhakowa
|
Muzeum - Dom Bułhakowa |
|
Patriarsze Prudy, gdzie Berlioz i Iwan spotkali Wolanda |
|
"Zakaz rozmawiania z nieznajomymi" |
- Wycieczka do wytwórni filmowej Mosfilm
|
Kareta w muzeum Mosfilmu, która "wzięła udział" m.in. w filmie Anna Karenina |
|
Makieta miasta w muzeum Mosfilmu |
|
Sobór Chrystusa Zbawiciela |
Dopiero dziś trafiłam na ten post...cóż, sentyment chwycił me serce, ponieważ uwielbiam Moskwę i gdybym miała taką możliwość jeździłabym tam co roku ;) Piękne zdjęcia zrobiłeś! Przy okazji gratuluję obrony pracy licencjackiej! :) Na temat Rosji? Po rosyjsku? ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Tak, po rosyjsku, i była to specyfika przekładu powieści Wojnowicza "Moskwa 2042" :D
UsuńA Moskwa jest dla mnie najpiękniejszym miastem świata... bez wątpienia ;) A też byłaś w Moskwie? Stąd sentyment?
Ja tylko żałuję, że byłem tam tydzień... ale z przyjemnością powrócę tam. I pomimo że w Sankt Petersburgu nie byłem, to i tak mając wybór, pojechałbym do Moskwy drugi raz...
Ha, książki nie czytałam - trzeba to nadrobić ;) Tak, byłam w Moskwie wielokrotnie :) Właśnie bardzo chciałabym pojechać też do Petersburga - zdumiewa mnie, że do tej pory nie nadarzyła się ku temu okazja...Ale wszystko przed nami :) Wcześniej, gdy nie miałam jeszcze takiego herbacianego bzika, jak teraz, nie myślałam, że w Moskwie można by było poszukać herbaciarni ;) A Ty jakąś odwiedziłeś?
OdpowiedzUsuńNiestety nie... byłem tam na wymianie-projekcie, i chodziliśmy jedynie gdzie nas zaprowadzili (po zajęciach w MGU). Przywiozłem jedynie dwie herbaty, jedna z nich była zieloną i miała być z Tadżykistanu... czytając skład przekonałem się jednak, że jest to zielona, chińska herbata... To mnie zniechęciło do tego stopnia, że nie napisałem o niej nic... a co do jej smaku, to było to coś pokroju gunpowdera. A druga, to czarna aromatyzowana i czeka właśnie na swoją kolej ;)
UsuńDodatkowo (i nawet tematycznie) ostatnio w dyskoncie, którego nazwa zaczyna się na literę "B", kupiłem z Liptona sypaną herbatę "Russian Earl Grey". Co to będzie - nie wiem, ale mam nadzieję, że nie muszę się jej bać, bo jak dla mnie, earl grey zawsze sam się obroni :)
A co do książki, to polecam, jeżeli lubisz utopię, a nawet powiedziałbym - antyutopię. Jest że tak powiem mega "anty", tym bardziej, że widziana oczami rosyjskiego pisarza.
I jeszcze, jak mogę zapytać, to czy z Moskwą jesteś w jakiś sposób związana (poza sentymentem)? W sensie uczyłaś się może rosyjskiego, czy coś w ten deseń? :)
O tej herbacie, jakoby z Tadżykistanu, to chyba na blogu Joasi Bożek pisałeś, prawda? Może rzeczywiście dwa tygodnie to zdecydowanie za mało by w pełni odkryć piękno Moskwy a także jej herbaciarnie ;) Może następnym, kto wie czy nie dłuższym, razem... :)
OdpowiedzUsuńTak, książką mnie zaintrygowałeś i na pewno ją przeczytam :)
Лукаш, надеюсь, мы когда-то встретимся, поговорим по душам и я Тебе расскажу, почему я так люблю Москву :) Договорились? ;)
Да, конечно что я о нём когда-то писал на её блоге. Если бы мы встретились, и поговорили друг с другом о чае и о Москве, я считаю, что нам не хватило бы времени... это две самые интересные темы моей жизни! И конечно - мы договорились! :)
OdpowiedzUsuńА что касается книги, там можно найти разные странные определения. Например туалет это "гавсынат", в котором люди сдают продукт вторичный, благодаря которому они могут получить продукт первичный (напр. могут покушать в ресторане). Время от времени книга удивляет но и поражает. Но в конце концов я Тебе её рекомендую... очень... :)