28.06.2016

Mayo: Biała Herbata

Czasem poświęcam posty herbatom z supermarketu (i staram się to robić na początku, kiedy dana herbata jeszcze mi się nie znudziła). Zwykle są to herbaty z jakimiś dodatkami. Jednak nie można zaprzeczyć, że i tak duża część pozycji dostępnych na półkach sklepowych należy do kategorii herbaty czyste. To, że można czasem trafić na coś naprawdę dobrego, świadczy jakość i smak Mgły nad Yunnan, która była dostępna jakiś czas temu w Biedronce. Tym razem wezmę na warsztat herbatę białą marki Mayo (o herbacie zielonej o smaku opuncji tej samej firmy pisałem już jakiś czas temu).


Pudełko ma ciekawy kształt: imituje w pewnym stopniu torebeczki, w których sprzedawana jest herbata sypana w niektórych sklepach czy herbaciarniach. Jest też tzw. okienko, przez które widać liście - tego akurat nie lubię... Możemy też zauważyć błyszczące napisy White Tea oraz premium gold. Jednak czy będzie to rzeczywiście herbata premium?


Same liście wyglądają w sumie imponująco. Różne odcienie zieleni i brązu są urozmaicone dość sporą ilością herbacianych tipsów. Jedyna rzecz, która mnie martwi, to zapach... spośród roślinności białej herbaty daje się wyczuć delikatny aromat cytrusów (dokładniej earl greya). Nie wiem czy tak ma być, czy jest to po prostu wynik złego przechowywania herbaty?


Po przesypaniu liści do ogrzanego czajniczka pojawia się lekko pieczony, roślinny akcent. Przy czym jest trochę dziwny. Na szczęście dalej jest już tylko lepiej. Użyłem 8 gramów herbaty na 400 mililitrów wody o temperaturze 85 stopni. Dwa parzenia trwały kolejno 2 i 4 minuty.


Aromat był cytrusowo-kwiatowy, jednak nie był to już niechciany earl grey. Smak był delikatny, owocowy (z nutą cytrusów), letni i gładki. Nie pojawiła się także żadna nuta goryczy. Wspomniana słodycz i cytrusy po chwili zmieniają się w gładką i płynną roślinność z akcentem wytrawności. Zaraz po wypiciu na język i podniebienie znowu powraca cytrusowy posmak.


Kolejne parzenie było zdecydowanie mocniejsze. Tak samo kolor naparu - jasnego bursztynu. Aromat także był bardziej intensywny. W smaku pojawiła się podpiekana roślinność z cytrusowym (niestety) "earl greyem", z lekkim i cierpkim, ale nie gorzkim posmakiem.


Mayo White Tea może nie jest Pai Mu Tanem z najwyższej półki (bo i takich na półkach sklepowych nie znajdziemy), jednak biorąc pod uwagę wspomniany czynnik - sklep, a także cenę (około 8 złotych za 40 gramów) uważam, że jest to godna uwagi pozycja. Na start dla początkujących herbaciarzy sprawdzi się wprost idealnie. Tylko gdyby nie ten earl greyowy zapach...


1 komentarz:

  1. Biała herbata zdecydowanie należy do moich ulubionych. Najbardziej lubię te z dodatkiem owoców :) Ostatnio bardzo smakowała mi ta http://big-active.pl/produkty/herbata-biala-z-brzoskwinia-i-kwiatem-pomaranczy-20tb2/ :) Muszę zaopatrzyć się w kilka dodatkowych opakowań :)

    OdpowiedzUsuń