21.11.2016

Mulled Wine & Ginger Green Tea od TET

Dzięki firmie TET miałem w ostatnim czasie możliwość wypróbowania dwóch angielskich herbat niniejszej marki: czarnej Mulled Wine oraz zielonej Ginger Green Tea. Nie ma się co oszukiwać - często jest tak, że zagoniona osoba nie ma czasu na zaparzenie herbaty liściastej, lub też (spotkałem się z takim stwierdzeniem), że czują (oczywiście nieuzasadniony) respekt przed herbatą sypaną: ile jej nasypać, jak pić itd. Wtedy na ratunek przychodzi bardzo wygodna herbata ekspresowa. Jednak w takim przypadku warto sięgać po te smaczniejsze, z naturalnymi dodatkami i aromatami. Dwie pozycje, o których wspomniałem wyżej, zdecydowanie do takich należą. Dlaczego? Przekonacie się o tym w dalszej części wpisu.


Testy zacząłem od zaparzenia mieszanki, której bazę stanowi czarna herbata - Mulled Wine. W eleganckim pudełku znajdziemy 25 saszetek (po 2g każda), natomiast skład każdej z nich przedstawia się następująco: jest to połączenie czarnych herbat z Cejlonu, Kenii oraz Indii, które zostały wzbogacone o imbir, cynamon, kardamon, goździki, skórkę z cytryny i pomarańczy. Jak sama nazwa wskazuje, herbata to bezalkoholowa (i jak się przekonałem - udana) wariacja firmy TET na temat grzanego wina.


Przed zaparzeniem z pudełka wydobywał się zapach przypraw - na pierwszym miejscu kardamonu, którego dopełnieniem były pozostałe składniki. Należy podkreślić, że zapach jest naturalny! Nie znajdziemy w nim sztucznych akcentów (gdyż nawet aromatu nie ma w składzie herbaty - zdecydowanie na plus).


Po zaparzeniu herbaty wodą filtrowaną o temperaturze 98 stopni C, pamiętając o prawidłowej proporcji (1 saszetka na 200ml wody), po 4 minutach od zalania mogłem raczyć się rozgrzewającym naparem, którego smak i aromat jest bardzo przyjemny. Aromat, który unosił się znad kubka był zdecydowany, jednak nie nachalny. Wyczułem w nim i herbatę i przyprawy, z cytrusową nutą. To samo w smaku - dodatki nie stłumiły charakteru czarnej herbaty, za to tworzyły z nią idealnie dobrany akompaniament.



A co powiedzielibyście, Drodzy Czytelnicy, korzystając z okazji, że mamy tutaj "bezalkoholowe wino", żeby zrobić na jego podstawie herbaciany poncz? W tym celu do kubka wycisnąłem sok z połowy pomarańczy, wrzuciłem plasterki cytryn i pomarańczy, kilka goździków, kardamon, połowę gwiazdki anyżu, kawałek laski wanilii, a całość uzupełniłem herbatą. Efekt? Fantastyczny! Był to idealny sposób na chłodny jesienny wieczór.



Herbatę Ginger Green Tea zaparzyłem dokładnie w taki sam sposób, co wcześniejszą czarną. Kiedy otworzyłem opakowanie, i wyjąłem saszetki z folii, która zabezpiecza całość przed utratą aromatu, wyczułem naturalny zapach imbiru: pikantny, odrobinę cytrusowy, orzeźwiający. Całości towarzyszył ziołowy akcent, który z pewnością pochodził od zielonej herbaty.



Pomyślałem sobie, że dodając do ostudzonego naparu kostki lodu, kilka plastrów limonki oraz gałązki mięty, herbata może być idealną bazą do stworzenia fajnej i orzeźwiającej Ice Tea na lato.


Sama mieszanka wydaje się klasyczną propozycją marki TET, która ma przekonać swoją prostotą. Świadczy o tym skład herbacianych torebek: zielona herbata, imbir. Klasyczne połączenia zawsze do mnie przemawiają - i zwykle odbieram je na plus. Zawsze uważałem, że warto iść właśnie w tę stronę.


Po zaparzeniu i przelaniu naparu do kubka, stwierdziłem, że aromat przypomina mi świeżo ułamany kawałek imbiru, który wydziela przyjemny, ostry i cytrusowy aromat. Jeżeli chodzi o smak herbaty, mam wrażenie, że do zielonej herbaty został dodany wyłącznie kawałek świeżego kłącza.



Tak nieskomplikowaną mieszankę można wzbogacić równie nieskomplikowaną cytryną. Jej plasterek świetnie urozmaici i uwypukli smak zielonej herbaty i imbiru. 


Na sam koniec chciałbym zaprosić Was do wzięcia udziału w konkursie, który został zorganizowany przez markę TET. Kto nie zechciałby wziąć udziału w podróży swojego życia? Możecie spróbować swoich sił we wspomnianym konkursie, klikając w grafikę poniżej:



3 komentarze:

  1. No ciekawa ta Mulled wine. Do tej pory próbowałam jednej herbaty o smaku wina i była hmmmm specyficzna. Na tyle specyficzna, że od roku się przymierzam, żeby ją wyjąć z podwójnej torebki i opisać.
    Ta wygląda na jakąś sensniejszą wariację na temat:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaletą tej mieszanki jest to, że ona w żaden sposób nie stara się imitować grzanego wina. Nie ma w niej akcentu pospolitego "jabcoka", ani udziwnionych składników. Nawet w odbiorze na pierwszym miejscu jest herbata - a to ważne :) Jak spróbujesz jej, daj koniecznie znać, co o niej myślisz :)

      Usuń
  2. Bardzo mi posmakowała ta herbata imbirowa. Ma niesamowicie naturalny aromat. Nawet nie wiedziałam o istnieniu tej drugiej, zapoluję na nią w zimie :)

    OdpowiedzUsuń