Zima za oknem, zdany pierwszy egzamin podczas tej sesji - czyli idealny czas, na jakąś lepszą herbatę (parzyłem także dzisiaj urodzinową shinchę z 2014 roku). Taką z pewnością jest Oriental Dragon, którą wygrałem w konkursie, o którym wspominałem TUTAJ.
Jej podstawą jest herbata Jasmine Dragon, która pochodzi z prowincji Anhui w Chinach. Ten klasyk, jak sama nazwa wskazuje, aromatyzowany jest kwiatem jaśminu. Jej kształt również jest ciekawy, ponieważ zwinięta jest w malutkie kuleczki. Całość urozmaicona jest różnymi owocami, które rzadziej spotykam w herbatach aromatyzowanych. Wśród nich znajdziemy kiwi, brzoskwinię oraz moje ulubione truskawki. Nie obyło by się także bez kwiatów: jaśminu, który idealnie komponuje się z herbatą, oraz czerwonego chabru.
Herbatę zaparzyłem w czajniczku, używając 9 gram, na około 400 mililitrów. Woda podczas obu parzeń wynosiła około 75-78 stopni C. Pierwsze trwało 2 minuty, kolejne wydłużyłem o minutę.
Zapach suszu, jest bardzo podobny do zapachu naparu. Można powiedzieć o nim, że jest totalnie inny od innych herbat aromatyzowanych. Całość charakteryzuje kwaśność, w połączeniu z aromatem owocowo-kwiatowym. Zapach jest dość ostry i mocny, natomiast smak delikatny. Dwie skrajności - czysty, herbaciany oksymoron.
Ogólnie uważam degustację za bardzo udaną. Herbata bardzo mi smakuje - jednak nie kupił bym jej "kolejny raz", ze względu na oferowaną cenę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz