1.12.2015

Loyd: Tea Wine: inspirowana smakiem wytrawnego różowego wina

Napisałem kiedyś na blogu, przy temacie o ekspresówkach, że: czasem kupuję coś ze względu na ciekawość, czasem ze zdziwienia na sam pomysł, a czasem po prostu dlatego, że słyszałem wśród znajomych dobrą opinię na temat jakiejś herbaty, więc chciałbym to "zbadać" i opisać. I dzisiaj chciałem napisać kilka słów o herbacie (pomimo, że w składzie znajdziemy jej dokładnie 37,9%), która zdziwiła mnie pomysłem. Na początku byłem dość sceptyczny... Pamiętam dokładnie wszystkie herbatki o smaku grzańca, które "sto lat temu" piłem dość często. Jednak tamte, tak na prawdę z winem nie miały nic wspólnego. Myślałem, że z tą będzie podobnie. Do czasu, kiedy w sklepie podszedłem do niej bliżej, wziąłem ją do ręki, i już wtedy poczułem silny zapach... wina. Zdziwiony tym faktem, wrzuciłem do koszyka, żeby zobaczyć, co tu jest grane. Długo leżała ona gdzieś daleko na półce, bo jakoś nie chciało mi się w ogóle jej otwierać... do czasu. Dlatego w dzisiejszym poście, chciałem napisać kilka słów o herbacie marki Loyd: Tea Wine - Inspirowanej smakiem wytrawnego różowego wina. 


Zacznę od składu. Już we wstępie zaznaczyłem, że herbaty jest dokładnie 37,9% (ciekawe i dość dokładne wyliczenia). Jak podaje producent, jest to zielona sencha. Poza tym, znajdziemy tam zielonego rooibosa, kwiat czarnego bzu, kwiat hibiskusa, skórkę cytryny, korzeń lukrecji (którego jest 5%), owoc dzikiej róży, liść jeżyny, suszone owoce winogron (0,5%), i pozostałe, niezbędne przy takiej mieszance komponenty: aromaty, regulator kwasowości - kwas jabłkowy oraz suszony ekstrakt wina (0,1%).


Kiedy otworzyłem paczkę pierwszy raz, buchnął z niej na prawdę silny zapach wina. Poza tym wyczuwalne są winogrona. Jednak takie, które znam z soków winogronowych, a nie z samych owoców. Producent zaleca parzenie wodą o temperaturze 95 stopni. Jedna piramidka przypada na 200 mililitrów wody. Powinniśmy ją zaparzać w przedziale czasowym od 2 do 3 minut. Tym razem, wykorzystam średnią. 


Zacznę od koloru: rzeczywiście przypomina różowe wino. Proporcja hibiskusa, do pozostałych składników, dopasowana idealnie, aby uzyskać odpowiedni efekt (na zdjęciach napar jest ciemniejszego koloru). Aromat i smak, to rzeczywiście połączenie winogron, z nutką wina. W smaku wyczuwalna jest odrobina hibiskusa, która tworzy złudzenie wytrawności.



Jeżeli zapomnimy o tym, co czyni, że herbata ma tak oryginalny smak, to można ją naprawdę polubić. Na pewno nie można o niej powiedzieć, że jest nijaka. Jako ciekawostkę... mogę polecić. Jednak jako herbatę, raczej nie, gdyż jest ona (chyba na szczęście) w ogóle nie wyczuwalna.

8 komentarzy:

  1. Herbata o smaku wina... a śmieją się z Japończyków, że to niby oni mają produkty o dziwacznych smakach :P To chyba najciekawsza, jaką do tej pory widziałem :D
    Czasami mam wrażenie, że producenci idą w złą stronę, mogliby przecież zaoferować ludziom szerszą gamę samych herbat, one maja tyle smaków i aromatów. A nie dawać jedno i to samo siano z milionem powymyślanych smaków.
    Ale pewnie ekonomia ma tu coś do powiedzenia, bo chyba dużo taniej jednak wychodzi wziąć "jakąś" herbatę i doładować jej różnych smaków, a wiadomo, że polscy konsumenci nie mogą sobie pozwolić na fanaberie i nadal muszą kierować się głównie ceną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - takie wino to dopiero jest dziwactwo :D Ale niestety... marketing, prześciganie się w pomysłach (czasem dziwacznych), no i najważniejszy fakt - urozmaicenie kiepskiego towaru rozmaitymi aromatami, wpływają na to, że mamy co mamy na półkach sklepowych...

      Usuń
  2. Z ciekawością przeczytałam wpis bo właśnie dzisiaj kupiłam "białe wino". Raz na jakiś czas i do mnie trafia coś z aromatami. Od razu mam pytanie, czy napar nie jest kwaskowaty? Nie lubię herbaty z cytryną i za hibiskusem też nie przepadam, a tu jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej smak jest kwaskowaty (również nie przepadam za hibiskusem) ;) Jednak z tego co pamiętam, kiedy koleżanka uraczyła mnie "białym winem", to była dużo lepsza od tej - i chyba hibiskusa tam nawet nie było, ponieważ napar był bardzo jasny :)
      I jeżeli miałbym wybierać - na dzień dzisiejszy - z pewnością kupiłbym "białe wino" :)

      Usuń
    2. Dzięki za odpowiedź, ano zobaczę jak mi to zasmakuje. :) Bądź nie.

      Usuń
    3. Życzę, żeby jednak posmakowało. ;) I czekam na wrażenia. :D

      Usuń
  3. No ciekawie. Tak sie zastanawiam skad sie biora takie pomysly: siedzi sobie grupa osob planujac nowe smaki herbaty i nagle sie objawia: wino! Chetnie bym jej sprobowala, bo jakos nie moge sobie wyobrazic takiego zestawienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja... na pewno może tak to właśnie wyglądać... przypomina mi to trochę pisanie streszczeń lektur... podobno często jest tak, że zlecenie wykonują studenci, przy butelce wina (słowa mojej nauczycielki z gimnazjum) :D Ale szczerze? -jeżeli jeszcze jej nie próbowałaś, to ogólnie nie masz czego żałować... smak na prawdę poniżej przeciętnej (i na pewno nie jest to smak herbaty) ;)

      Usuń