25.02.2016

Ramiz Black Tea: zbiory wiosenne

Jakiś czas temu pisałem o gruzińskiej herbacie Pana Ramiza z letnich zbiorów 2015 roku. Skupiłem się tam na bogatej historii Gruzji, a także wspominałem o herbacie w Rosji i Gruzji. Dzięki uprzejmości Łukasza, mam dzisiaj przyjemność zaparzyć herbatę, jednak tym razem z liści zbieranych wiosną. Tamta herbata zachwycała swoją wielowymiarowością skrytą w swojej skromności i prostocie. 


Herbatę zaparzę, używając tych samych parametrów: wrzątek, 1 gram herbaty na każde 50 mililitrów wody. Postaram się zaparzać ją, wykorzystując podobne czasy: czyli od 2 do 7 minut. 

Po otwarciu paczuszki z herbatą, na wstępie wyczuwalny jest całkiem inny aromat. Można by się spodziewać czegoś podobnego - jednak nic bardziej mylnego. Tym razem zapach jest o wiele lżejszy. Cytrusowe nuty są jej mocną stroną. Dają o sobie znać już na samym wstępie, idealnie komponując się z pozostałymi aromatami. 


Pierwsze parzenie dało złocisto-pomarańczowy kolor. Aromat był dużo lżejszy od tego, który pamiętam z herbaty z letnich zbiorów. To samo jest z jej smakiem. Jednak najciekawszy jest posmak, przypominający tamtą. Może właśnie tym akcentem charakteryzują się herbaty z Gruzji, lub te, które wytwarza Pan Ramiz? Sama słodycz okazała się silniejsza, przy czym była bardzo lekka i przyjemna w odbiorze. 


Kolejny napar był już ciemniejszy. Sam aromat okazał swój mocny charakter. Owoce cytrusowe to określenie, które najtrafniej określa smak tej herbaty. Co ciekawe, były one tak silnie wyczuwalne, że miałem wrażenie, jakby cytrynka delikatnie szczypała mnie w usta. Niespotykane dotąd wrażenie. Kolejne były podobne... i podobnie zachwycające. 


Jak już wspomniałem, najbardziej spodobała mi się jej lekkość, która kontrastuje z ciężkim charakterem herbaty z letniego zbioru. Są to dwa różne światy: niczym Słońce i Księżyc; Dzień i Noc; i w końcu Wiosna oraz Lato. Wydaje się, że herbaty Pana Ramiza mogą w idealny sposób odwzorować porę roku, w której zbierane są liście. Dzisiejsza degustacja idealnie oddaje nadchodzący czas - wyczekiwanej przeze mnie wiosny. 


Na koniec, jeżeli miałbym wybrać lepszą, to pomimo, że byłaby to bardzo trudna decyzja, ze względu na fakt, że każda z nich jest na swój sposób wyjątkowa, wybrałbym wersję wiosenną. Chociaż nie powiem - letnia także ma w sobie to coś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz