18.02.2016

Herbata z Gruzji: 2015 Summer Ramiz Black Tea

Chcąc dzisiaj dowiedzieć się czegoś więcej na temat jakże popularnej kiedyś (np. w czasach PRL-u) herbaty gruzińskiej, musimy wrócić się do czasów historii herbaty w Rosji, ponieważ przez wiele lat Gruzja była z nią bezpośrednio związana (chociaż nie możemy zapomnieć o tym, że ten teren ma bardzo bogatą historię). Znany był już starożytnym Grekom w II tysiącleciu przed naszą erą (ówczesne nazwy: Kolchida oraz Iberia). Następnie został podbity przez Rzymian i włączony do Imperium Rzymskiego. Już w IV wieku naszej ery Gruzja stała się drugim (zaraz po Armenii) krajem, który przyjął Chrzest. Na uwagę zasługuje okres, w którym była niezależna, pomimo najazdów Persów, Arabów, Mongołów czy Turków, a w wiekach XI-XIII osiągnęła szczyt swojej potęgi. Następne lata nie były już takie kolorowe: została podbita przez Persję oraz Imperium Osmańskie, a dopiero w połowie XVIII wieku wyzwoliła się spod władzy muzułmanów. W 1783 roku przyjęła protektorat Imperium Rosyjskiego, które nie pomogło Gruzji w walce z Persami, za to tereny tzw. Gruzji Wschodniej włączyło do swojego Imperium. Dopiero pod koniec XIX wieku rozwinął się tam ruch rewolucyjny. W 1917 roku Gruzja wraz z innymi krajami, wchodzącymi w skład dawnego Imperium Rosyjskiego, ogłosiła swoją niepodległość, w wyniku czego 26.05.1918 roku powstało państwo Demokratycznej Republiki Gruzji. Radość nie trwała długo, ponieważ bolszewicy podbili ją w 1921 roku. Następnie została utworzona przez Leninistów - Gruzińska Socjalistyczna Republika Radziecka. Dopiero po rozpadzie Związku Sowieckiego, podczas referendum w 1991 roku, znacząca większość Gruzinów opowiedziała się po stronie niepodległości ich kraju, która została ogłoszona już 9 kwietnia tego samego roku. To byłoby na tyle w ramach wstępu, ale nie będę już zanudzać - przecież to blog o herbacie, a nie o historii...


W związku z pierwszym zdaniem, we wspaniałym dziele W. W. Pochlebkina pt. Herbata, znajdziemy informację, że próby uprawy herbaty w Rosji (de facto w Gruzji - na terenach wybrzeża Morza Czarnego) rozpoczęto w 1833 roku. W połowie XIX wieku funkcjonowały w rejonach Czakwy oraz Ozurgetu niewielkie plantacje herbaciane, pomimo że początkowo zajmowali się tym wyłącznie nieliczni i bogaci entuzjaści. Próby uprawy herbaty nie ograniczyły się wyłącznie do Gruzji. Starając się ulepszać cały system, próby podjęto także w Azerbejdżanie, Kazachstanie, Kirgizji czy Uzbekistanie. Pomimo wszelkich starań, to właśnie na terytorium Gruzji, Azerbejdżanu czy Kraju Krasnodarskiego zaczęto poszerzać miejsca przeznaczone pod uprawę krzewu herbacianego...


Herbata, którą chciałbym dzisiaj Wam opisać, to produkt robiony ręcznie przez sześćdziesięcioletniego Pana Ramiza. W wiosce Chakvi, znajdującej się w regionie Adżaria usytuowane są ogrody, z których Pan Ramiz pozyskuje liście herbaciane. Jak wskazuje sama nazwa, herbata ta pochodzi z letnich zbiorów, a dokładniej z sierpnia 2015 roku. Kupiłem ją u Pana Wojciecha w sklepie TheTea wraz z kilkoma innymi, bardzo ciekawymi herbatami, którym z pewnością także poświęcę w odpowiednim czasie oddzielny wpis.

Po otwarciu torebki, unosi się z niej zdecydowany, winny akcent, spleciony z owocami, które w znaczący sposób dojrzały już w gorących promieniach letniego Słońca. Oprócz tego, drzewa, na których znajdują się wspomniane owoce otacza łąka przepełniona różnorodnymi ziołami, które również dodają swój subtelny akcent tej herbacie. Daje to możliwość przeniesienia się duchem do wakacji, na które większość czeka z niecierpliwością. Jest to o tyle magiczna chwila, ponieważ aktualnie mamy zimę, która jeszcze nie raz może zrobić nam psikusa...

Długo nie musiałem zastanawiać się, w czym ją zaparzyć... Na ratunek szybko przyszła mi myśl: ręcznie robiona herbata powinna świetnie smakować z ręcznie robionej ceramiki... i właśnie po taką sięgnąłem.


Czajnik ma pojemność 150 mililitrów, dlatego użyłem około 3 gramów herbaty, które zawsze zalewałem wrzątkiem. Susz okazał się bardzo wydajny - wystarczył na pięć zalań. Zacząłem od 2 minut, za każdym razem stopniowo zwiększając czas parzenia, aż doszedłem do 7 minut.



Po umieszczeniu liści w ogrzanym czajniczku buchnął z niego silny zapach słodkich owoców. Jednak zapach pierwszego naparu był miłym wspomnieniem niedawnej degustacji rosyjskiej herbatki Iwan Czaj. Wspominałem tam o czymś, czego nie spotkałem nigdzie indziej. I właśnie tutaj, przy naparze z pierwszego parzenia pojawił się ten akcent. Fakt - odrobinę słabszy niż w przypadku tamtej pozycji, jednak to było zdecydowanie to. Przy kolejnych uleciał już w eter. Jeżeli chodzi o smak, to muszę przyznać że był miłym zaskoczeniem, ponieważ nie można się w nim doszukiwać tego, co charakteryzuje herbaty z Chin, Indii czy Afryki...

Napar z drugiego parzenia. 

Smak naparów można podzielić na 3 grupy:

  • I. gdzie razem ze słodyczą splatał się wspomniany Iwanowy charakter; 
  • II. tutaj napar nabrał odmiennego charakteru: zniknęła słodycz i owoce, w miejsce których pojawił się bardziej wytrawny charakter; 
  • III. ostatnia grupa, gdzie wszystkie napary były już zbliżone smakiem i aromatem: można by powiedzieć, że miały one coś wspólnego z pierwszą grupą, jednak nie było tutaj takiej słodyczy oraz tego akcentu wspomnianej rosyjskiej herbatki



Obiecałem sobie jeszcze wzniesienie toastu... Jednak gruzińskie toasty to często rozbudowane wypowiedzi, które niosą jakieś przesłanie... Pomimo, że prozaik czy poeta ze mnie żaden, chciałem spróbować napisać coś z głębi serca i podzielić się tym, co wyszło (lub nie wyszło)...:
Herbata łączy wokół siebie ludzi. Najciekawsza jednak jest jej moc, którą okazuje również na odległość… W połączeniu z blogami, forami internetowymi oraz portalami społecznościowymi pomaga w skupieniu wokół siebie jeszcze większej liczby osób. Picie herbaty samotnie jest czasem dobrym rozwiązaniem: kiedy chcemy skupić się na szczegółowym opisaniu aromatu oraz smaku. Jednak czy można tak zawsze? Czy będzie nam to sprawiało radość? Z pewnością każdy może odpowiedzieć sobie na to pytanie, a odpowiedzi będą raczej podobne… Prawda? Przecież samotność przy herbacie nie idzie w parze z jej największą mocą, o której wspomniałem już na początku… W takim razie wznieśmy toast za herbacianych Przyjaciół! Wasze Zdrowie! 


Na koniec chciałem tylko dodać, że jeżeli będę mieć taką możliwość, z przyjemnością kupię herbatę Pana Ramiza z tegorocznych zbiorów, ponieważ uwielbiam ją za ten wspaniały, wielowymiarowy charakter.

O herbatach Pana Ramiza pisali na swoich blogach także: Jola (Herbaciany notes) oraz Łukasz (Dado - moja droga herbaty), gdzie serdecznie zapraszam!

Źródła:
pl.wikipedia.org/wiki/Gruzja
thetea.pl/produkt/2015-summer-ramiz-black-tea
W.W. Pochlebkin: Herbata. Warszawa: "Wydawnictwo Naukowo-Techniczne" 1974r. 

13 komentarzy:

  1. Przeczytałem ten wpis z ogromną przyjemnością a po zakończeniu otworzylem opakowanie z napisem Ramiz wiosną i zdalem sobie sprawę jak wiele dobra Cię omineło, sam zapach jest powalający owoce cytrusowe.... Nie pozostaje mi nic innego jak zaprosic Cię do Cieszyna na święto herbaty gdzie prawdopodobnie będzie możliwość kupienia czegoś wyjątkowego od Wojtka P.S parę gram wersji wiosennej do porównania mogę wysłać choć pewnie juzbduzo straciła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :) Tak - do Cieszyna się wybieram i mam nadzieję, że nie wyskoczy mi nic, co mogłoby pokrzyżować moje plany, jak to działo się dotychczas...
      O proszę, czyli wychodzi na to, że jest z nią po prostu różnie - ale to tylko na plus dla herbaty i dla nas.
      Chociaż te cytrusowe nuty brzmią na prawdę baaardzo zachęcająco.

      Dziękuję serdecznie za propozycję, jest mi bardzo miło. Mój mail: herbaciane.szlaki@gmail.com - ale myślę, że na fb chyba łatwiej :)

      Usuń
  2. Bardzo fajny wpis, Łukaszu :) Solidnie się przygotowałeś i to widać. Sama herbata jest wyjątkowa, ja z pewnością będę ją jeszcze kupować, zwłaszcza, że ona ma tyle odsłon, wiosennych, letnich itp. Przy wpisach o tej herbacie czuję taką wesołość, że tyle inne Wy też czujecie w tej herbacie to, co mnie urzekło i zwracacie uwagę na te same plusy.
    Wspaniały toast, Twoje zdrowie! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję baaardzo! :) Tak, to zapowiada się na niesamowicie fascynujący temat... Chociaż nie powiem, ciekawią mnie także inne herbaty gruzińskie, produkowane przez inne osoby. Widziałem kiedyś w TheTea, że była dostępna herbata, wykonana przez Panią Leilę... podobna, czy całkiem inna? Myślę, że jak nadarzy się okazja - po nowych, tegorocznych zbiorach, warto będzie zanurkować w ten temat bardziej i pociągnąć go dalej... szerzej... :)
      Dziękuję! W takim razie - Nasze Zdrowie! :)

      Usuń
  3. Łukaszu! świetny wpis! :) mimo, że jest to blog o herbacie, to trochę informacji historycznych - myślę - nie zaszkodzi :)A nawet pomoże ;) Nie mogę się nadziwić, jak taka prosta herbata może dostarczyć tylu wrażeń smakowych i jak potrafi być niewiarygodnie wydajna...Czekam na tegoroczne zbiory ;)
    Wznoszę czarkę z herbatą za Twój toast! Zgadzam się, że herbata łączy i zbliża ludzi, i niech dalej tak czyni ku uciesze naszej i innych ;)Twoje zdrowie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! ^^ Miałem nadzieję, że tak to właśnie zostanie odebrane - tym bardziej, że jest to taka wiedza, obrazująca coś w pigułce... nawet malutkiej pigułeczce. Prawie jak jakiś skrypt dla maturzystów :D hahaha

      Szczerze, zamówiłem ją z maluteńką obawą, że jej po prostu nie docenię... że wypiję i powiem: dobra herbata, ale taka jak Cejlon czy tego pokroju... Pierwsze parzenie i szok! Niedowierzanie... ta herbata jest po prostu inna, wyjątkowa, o genialnym bukiecie! Wspaniała w swej pozornej prostocie... I to mnie w niej urzekło... że dała się polubić już na pierwszym spotkaniu, a nie była herbacianą kokietką, obiecującą jedno - robiącą drugie :)
      P.S. Jak już wspomniałem w odpowiedzi dla Łukasza:
      Jolu! Nasze zdrowie! :)

      Usuń
  4. A ja biję się w pierś (szczególnie czytając Twój wpis), że będąc w Gruzji prawie 10 dni, nie spróbowałem gruzińskiej herbaty! Achh jak ja żałuję!

    Z drugiej strony patrząc - może będzie okazja, by odwiedzić ten wspaniały kraj ponownie? :-)

    P.S. Czytając komentarze... czuję, że wszyscy widzimy się w tym roku w Cieszynie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj szkoda, szkoda... Ale dokładnie: trzeba mieć nadzieję, że odwiedzi się ten kraj jeszcze raz... sam chętnie pojechałbym! :)
      Kiedy byłem w Moskwie, szukałem herbaty gruzińskiej wzdłuż i wszerz: w supermarketach typu Auchan, oraz w bardziej specjalistycznych sklepach... Nigdzie jej nie było...

      Ooo już czuję, że będzie super! :D

      Pozdrawiam,
      Łukasz

      Usuń
  5. Zazdraszczam herbaty od Ramiza ale jeszcze się delektuję resztką herbaty "лучшего сорта" od Timura: http://www.eryniawtrasie.eu/12597
    Pozdrawiam i życzę dalszych herbacianych odkryć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za podzielenie się uwagami na temat tej konkretnej herbaty. Herbaty gruzińskie są znane raczej wśród koneserów, gdyż na rynku dominują tradycyjnie Yunnan, Cejlon i Assam. Ja jak pan, należę do koneserów. Dla mnie herbata jest jak wino. Nie szkoda mi na niej pieniędzy, jeśli tylko mam w niej odnaleźć coś nowego, coś zaskakującego. Jeśli chodzi o gruzińskie herbaty, próbowałem tylko Likhauri. Próbował pan? Ciekaw jestem jak wypada na tle herbaty Ramiz. Pierwsza była ciekawa, bardzo cieniutka, ale ciekawa. Parzyłem długo, kopiastą łyżkę i napar wychodził bardzo "ulotny", wiosenny, nieco kwiecisty. Nie lubię herbat szorstkich (np. English breakfast), ale zależy mi na wyraźnym aromacie. Czy ta zwiewność, świeża lekkość to specyfika herbat gruzińskich?

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie jest się czasami napić herbaty z innych regionów świata, gdyż jest tak dużo smaków do odkrycia. Tym bardziej jeśli jeszcze mamy do tego odpowiednie szklanki https://duka.com/pl/jedzenie-i-serwowanie-potraw/naczynia-do-serwowania-napojow/szklanki to jak najbardziej cała kultura picia herbaty musi być zachowana.

    OdpowiedzUsuń
  8. Najlepszy kawa ziarnista sklep tylko na https://cupandyou.pl/. Poznaj czym jest sklep kawa

    OdpowiedzUsuń